piątek, 18 maja 2012

Playoffs - Dwudziesty dzień

















Miami Heat - Indiana Pacers czyli Heat gaśnie 
2-1 dla Pacers

Heat zaczęli mecz agresywnie i po I kwarcie wygrywali 26-17. W II kwarcie lekka przewaga była po stronie Pacers i dogonili na 43-43. LeBlow James w I połowie grał bardzo dobrze rzucając 16 punktów (7-13 z gry, 1-1 za trzy). I fanów Heat mogła martwić tylko fatalna postawa Wade'a (2-13 z gry, 5pkt, 5strat o co zresztą miał pretensje Coach Spo . TYLKO ?? jak się później okazało nie tylko, James w II połowie klasycznie zniknął pozwalając Pacers na run 26-12 (w III kwarcie), zdobywając zaledwie 6 punktów przez drugie 24min. Indiana zdominowała przeciwników na tablicach (52-36), a Roy Hibbert zaliczył carrier high w zbiórkach, zbierając 18 piłek. Dołożył do tego 19 punktów i 5 bloków. W drużynie Pacers cała pierwsza piątka zagrała na równym dobrym poziomie, czterech z pięciu graczy rzuciło 14 albo więcej punktów dominując Heat praktycznie w każdej dziedzinie wygrywając zasłużenie 94-75. Miami ma poważny problem i nie chodzi o fatalną skuteczność za trzy  (5-42 !!) Heat musi się pozbierać i to szybko jeżeli nie chcą jechać na ryby po II rundzie. Drużyna, która wygrywa Game 3 w 82% wygrywa całą serie.




San Antonio Spurs - Los Angeles Clippers czyli brzydcy, nudni i cholernie skuteczni 
2-0 dla Spurs

Najbardziej jednostronna seria w półfinałach. Spurs po raz kolejny obili Clippers niczym Kliczko naszego Tomka Adamka bez pośpiechu, powoli, mądrze dzieląc się piłką, wiedząc doskonale kiedy przyśpieszyć, bez niepotrzebnego wysiłku - to jest doświadczenie i zgranie zespołu, którego trzon jest taki sam od X lat. Tim Duncan (18pkt, 5zb) może nie dominuje jak inny weteran - Kevin Garnett ale gra swoje w swoim stylu - cichy morderca. Tony Parker poprawił się w porównaniu do Game 1 zaliczając 22 punkty, 5 zbiórek i 5 asyst w swoje 30 urodziny. Dobrego wsparcia udzielili Boris Diaw zaliczając 16 punktów na sto procentowej skuteczności (7-7 z gry, 2-2 za trzy) i Daniel Green, który uzbierał 13 punktów (4-6 za trzy). Spurs rozjechali Clippers 105-88 i teraz po dwóch meczach przenosimy się do Los Angeles jednak to nie daje żadnych powodów do zadowolenia dla Clippers, którzy z nie do końca zdrowym Chris'em Paul'em(10pkt, 5as, 4-9 z gry) nie mają żadnych szans i ta seria najprawdopodobniej skończy się w czterech MAX w pięciu meczach.



PS. Największą bronią Spurs nie od dziś jest gra zespołowa i dzielenie się piłką i tak jest też w tej serii

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz